poniedziałek, 21 marca 2016

SZELKI "HOT DOG"

W wakacje 2015 roku kupiłam Maxowi szelki siodełkowe za 8 euro (32 zł) w Tedi'm (to samo co sklep, który jest u nas w Polsce - Kik). Bardzo mi się spodobały, nie tylko z wyglądu, ale miałam wrażenie, że będą mocne, no właśnie... miałam wrażenie

Przedni pasek okazał się być najsłabszy z wszystkich części szelek. Zszywałam to dziadostwo 2 razy i teraz nie chcę ich zakładać na spacery, bo ciągle mam myśl, że za każdym małym pociągnięciem mogą się rozerwać

Dolni pasek (ten do zapinania na dole) jest w porządku, nie miałam sytuacji, w której musiałabym go zszywać lub naprawiać, można powiedzieć, że on się spisał bardzo dobrze

Siodło (inaczej tego nazwać nie potrafię :P) też nie sprawiało problemów, ale przy pociągnięciu, się 'odwija', po prostu nie jest stabilne. Siodełko podszyte jest polarem, fajna sprawa, jeśli ktoś nie ma zimowego ubranka dla psa, ale szybko zbiera sierść.
Jeśli chodzi o rzep, wybrałam z napisem Hot Dog, bo reszta była po niemiecku.

Myślę, że szelki nie nadają się do nauki chodzenia na smyczy, ani dla psów ciągnących, ponieważ są słabe i nietrwałe. Cena nie jest super jak za takie dziadostwo, które co chwile się psuje. Fajnie leżą, wyglądają, no ale ja wolę mocniejsze kalibry, które przetrwają 210 niutonów! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz